Jest piękny, długi weekend majowy. Towarzystwo doborowe i dobrze zgrane. Instruktor nasz i organizator całego „zamieszania” jak zwykle świetnie przygotowany. Już w czwartek wieczorem cały sprzęt zapakowany na samochody. Zbiórka w piątek o 6.00 rano i w trasę. Jadą trzy samochody z Łodzi i jeden z Warszawy. W Przasnyszu zbiórka, gdzie po małej awarii jednego z samochodów ruszamy dalej. Pomału krajobraz zmienia się w piękne pagórkowate tereny, gdzie od czasu do czasu wyłaniają się coraz to ładniejsze jeziora. Tym razem naszym celem jest Jezioro Piłakno, ośrodek Dębowy Las. To miejsce na trasie Szczytno – Mrągowo. Trochę błądzimy, ale co zrobić, kiedy każdy zaktualizowany GPS pokazuje nam inną drogę. Docieramy na miejsce ok. 13.
![]() |
![]() |
Ośrodek właśnie rozpoczyna sezon. To bardzo fajne miejsce, gdzie nie ma dzikiego tłumu turystycznego, a za to raj dla płetwonurków. Cały teren ochraniany, własny pomost dobrze przygotowany dla miłośników nurkowania, tawerna, czyste pokoiki, duże pomieszczenie, gdzie można zostawić cały nurkowy sprzęt.
Po rozpakowaniu butli i całego pozostałego sprzętu – odprawa. Instruktor nasz opisuje nam jezioro, mówi o tym, co pod wodą: na lewo, pierwsza boja, platforma na 5 m, poręczówka, platforma na 10 itd. Określamy co zamierzamy, kto z kim w parze i o której wchodzimy do wody. Do dzieła …
Nurkowanie w dniu dzisiejszym jest jedno. Takie rozpoznawczo – zapoznawcze. Ryfa straszna. Wizura na poziomie może do 1m, muł na 0,5m – nie daj Boże „przyglebić”, zimno, ale tego akurat się spodziewaliśmy, bo jaka miałaby być temperatura z końcem kwietnia w jeziorze. No cóż, warunki nie sprzyjające, ale za to pierwszy, długo upragniony weekendowy nurek wykonany. Można zacząć grillować, podziwiać cudowny zachód słońca i wić plany na dzień następny. Wszyscy jesteśmy bardzo zadowoleni.
![]() |
![]() |
![]() |
Niedziela wita nas pięknym słoneczkiem i zbiorowym kąpaniem w jeziorze. No bo jak to, być na Mazurach nad jeziorem i nie pokąpać „członków” dla orzeźwienia? Niektórzy wchodzą z własnej woli, inni z własnej woli wskakują, bo odwagi na powolne wejście nie starcza, inni zaś kapią się na „leniwca” – nie ruszając nóżkami i rączkami są zanoszeni do wody, większości jednak wystarczy łagodna perswazja. Orzeźwieni w jeziorze są w efekcie wszyscy, ale gęby uśmiechnięte i zadowolone.
Poranna odprawa. Podejmujemy decyzję o pojechaniu nad inne jezioro łudząc się, że w innym będzie lepsza wizura. Po rozmowach z właścicielami Ośrodka i posiadaniu własnej wiedzy ruszamy nad jezioro Łęskie (Kulka). Zatrzymujemy się w Leśniczówce, gdzie Leśniczy Andrzej okazuje się również płetwonurkiem, posiada nieźle uzbrojony teren do nurkowania i jest nam wielce przychylny. Robimy jedno nurkowanie. Wizura identyczna jak na Piłaknie – prawie zerowa.
![]() |
![]() |
Wracamy do Ośrodka z decyzją: jeszcze nocne w Piłaknie. Wizura na pewno się nie zmieni, ale czy można poprzestać na jednym nurkowaniu? Jedna z grup nurkujących ma drobne problemy pod wodą, ale wszystko kończy się dobrze. Wieczorem przy grillu Instruktor omawia nasze przygody podwodne. Nie ma do nas zastrzeżeń, uważa, że każde z nas zachowało się prawidłowo – trzeba przyznać, że dobrze nas „wytrenował”. Ja osobiście uważam, że pod wodą może stać się tysiąc nieprzewidzianych rzeczy ale dobrze nauczeni i wytrenowani jesteśmy w stanie poradzić sobie ze wszystkim i to dla mnie jest fenomen dobrego nauczyciela. Niedzielny wieczór spędzamy w świetnej atmosferze, gadamy, śmiejemy się i grillujemy do późnej nocy. Niestety to ostatni wieczór z naszego wyjazdu.
![]() |
![]() |
Poniedziałek jest już wielce leniwy. Jedni opalają się na trawie przy pomoście, inni moczą nogi w jeziorze, kolejni wpadają na pomysł wypicia kawy w Mrągowie. Ci, którzy jeszcze planują nurkować robią odprawę z Instruktorem. Pozostali towarzyszą kolegom aż do wejścia do wody. Leniwy, rozkoszny dzień. Szkoda, że za parę godzin będziemy już spakowani i gotowi na powrót do domu.
Osobiście uważam, że takie wyjazdy mogły by odbywać się co tydzień, no dobra, co dwa tygodnie. Nam akurat sprzyjała piękna pogoda, ale leniwy odpoczynek połączony z fajnym, zgranym towarzystwem i możliwością nurkowania uważam za coś najcudowniejszego na świecie. Szkoda, że ten weekend minął tak szybko.